"Chcieliśmy, żeby tak się stało". Prezes NBP tłumaczy się z podwyżki stóp procentowych
W środę Rada Polityki Pieniężnej podniosła stopy procentowe, w tym stopę referencyjną, do 0,5 proc. z 0,1 proc – poinformował Narodowy Bank Polski. To pierwsza taka podwyżka od maja 2012 roku. Dyskusję o stopach procentowych wywołała najwyższa od 20 lat inflacja. W środę głos w sprawie wzrostu cen zabrał premier Mateusz Morawiecki. – Wyższa inflacja mnie oczywiście martwi i mam nadzieję, że reakcja Narodowego Banku Polskiego będzie należyta – powiedział.
"Wycofaliśmy dopalacz"
Prezes NBP Adam Glapiński mówił w czwartek, że ma świadomość, iż bankierzy zaskoczyli rynek.
– Chcieliśmy, żeby to się w ten sposób odbyło. Rynek spodziewał się ewentualnej podwyżki o 0,15 pkt. proc., a my zrobiliśmy 0,4 pkt. proc. Chcieliśmy, żeby tak się stało – podkreślił szef banku.
Dlaczego zdecydowano się świadomie na zaskoczenie rynku? – Po to, żeby inflacja nie utrwaliła się w średnim okresie – tłumaczył Glapiński. Wskazał, że ryzyko to w ostatnim okresie wzrosło ze względu na "wystąpienie kolejnych szoków podażowych". Prezes NBP podkreśla, że podwyżka stóp procentowych nie sprawi, że "obniżymy cen paliw, prądu, gazu itp. A to z tego wynika tak wysoka inflacja". Wskazał jednocześnie, że działanie RPP ma na celu przyhamowanie inflacji w dłuższym okresie.
– Wycofaliśmy dopalacz, który był potrzebny dla podtrzymania wzrostu gospodarczego w kryzysie – wskazał Adam Glapiński.
Prezes NBP zapewnił, że Bank Centralny uważnie obserwuje sytuację. – Mamy w arsenale interwencje walutowe. Gdyby na skutek podwyższenia stóp były nerwowe ruchy na złotym, pozostawiamy do dyspozycji działania, aby ten ruch spowolnić – mówił podczas konferencji prasowej.